„Wszystko stare jest tak nowe
dla malucha nieszczęsnego,
co od ziemi ledwie odrósł.”
Astrid Lindgren
Jak pisała szwedzka pisarka, życie dziecka nie jest łatwe. Otaczający go świat jest pełen nieznanych, a nawet przerażających go rzeczy. Jedyne, co może pomóc mu zredukować lęk, to zaufanie do dorosłych. To do nas- dorosłych należy zadanie, by stworzyć dzieciom świat ciepły, czuły, przyjazny, bezpieczny. Ale czy to robimy? Według mnie, zbyt rzadko. Pewnie nie mamy czasu…
Szarzy ludzie tylko na to czekają. Oni wiedzą jak wypełnić dzieciom czas, którego my im nie poświęcamy. Ledwie taki maluch otworzy oczy, oni już są, ukryci pod stołem podsycają jego apetyt na wszystko, co słodkie, kolorowe, niezdrowe. Zamiast kanapek, owsianki, czy jajecznicy, które dostarczyłyby rozwijającemu się mózgowi i ciału niezbędnych składników, następuje cukrowa nawałnica urozmaicona wszelkiej maści barwnikami i konserwantami. Badania pokazują, że u ponad siedemdziesięciu procent dzieci, którym odstawiono w diecie produkty zawierające konserwanty i barwniki, zdolność do skupienia uwagi poprawiła się średnio o pięćdziesiąt procent. Dlaczego więc tak chętnie kupujemy dzieciom śmieciowe jedzenie? Nie mamy czasu…? I do tego ciągła walka z reklamami. Wobec potęgi marketingu koncernów produkujących żywność, czujemy się bezradni. Jednak, czy na pewno nic nie możemy zrobić? A to zaledwie jedna z przyczyn, która uniemożliwia naszym dzieciom zachować skupienie, gdy tego potrzebują, na przykład w szkole. Dziś niektóre placówki oświatowe przypominają Lot nad kukułczym gniazdem dla prawdziwych kukułek. Tyle w nich chaosu i hałasu. Ktoś powie, że dzieci są nadpobudliwe. U niektórych nawet zdiagnozowano ADHD. Niektórym, o zgrozo, przypisano wyciszające leki, które nie leczą, tylko łagodzą objawy, bo przecież przyczyna owej nadpobudliwości kryje się tam, gdzie farmakologia nie ma nic do powiedzenia. Kolejne badania donoszą, że dzieci wychowujące się w środowisku wypełnionym chaosem, hałasem i brakiem poczucia bezpieczeństwa o wiele częściej reagują na stresowe sytuacje gniewem lub złością. To uczucia, które niszczą skupienie uwagi. Inną kwestią jest to, że dziś dosłownie zamykamy dzieci w domach. Na szkolnych korytarzach często słychać: „nie biegaj”, „nie skacz”…, a przecież potrzeba ruchu jest dla dziecka tak naturalna jak potrzeba oddychania. Naukowcy wciąż odkrywają nowe dowody, że każda forma aktywności fizycznej poprawia zdolność skupiania uwagi. Do tego dodajmy zabawę, która jeśli już jest dozwolona, to odbywa się pod kontrolą dorosłych. Rzadko zostawiamy dzieciom pełną swobodę w reżyserowaniu swoich zabaw. A przecież to zabawa rozwija kreatywność i wyobraźnię, kiedy bawiąc się bez zarządzającego dorosłego dziecko może uczyć się myślenia o problemach i poszukuje sposobów ich rozwiązania. W trakcie zabawy dzieci uczą się jak budować więzi społeczne i nawiązywać relacje. Tymczasem swobodna zabawa została zastąpiona przez zabawę kontrolowaną, w której dorośli ustalają zasady i narzucają je dzieciom, przez co, niczym przetworzoną żywność, ograbiono ją niemal ze wszystkich wartości. Skoro obecnie dzieci są tak skutecznie przetrzymywane w aresztach domowych, to na co poświęcają czas, który kiedyś my będąc dziećmi przeznaczaliśmy na beztroskie bieganie po lasach i łąkach czy penetrowanie labiryntów miast? Jedno z badań wykazało, że wolny czas, w znaczącej mierze, pochłania im odrabianie lekcji. W ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat czas poświęcany na odrabianie zadań domowych wydłużył się średnio o sto czterdzieści pięć procent. Duży wzrost niepokoju u dzieci i nastolatków częściowo wiąże się z deprywacją zabawy. Swobodna zabawa pozwala dziecku mierzyć się z tym, co nieoczekiwane. Jeżeli w dzieciństwie pozbawiamy dzieci możliwości uczestniczenia w swobodnej zabawie, to dorastając, będą miały poczucie zagrożenia i brak umiejętności do stawiania czoła problemom, ponieważ nie będą czuły się kompetentne do podjęcia jakiegokolwiek działania bez sterowania z zewnątrz. Nasze pociechy mają coraz mniej okazji do tego, by doświadczać swobody i niezależności. Jak mają doszukać się sensu w tak zwanym wychowaniu, czy tak zwanej edukacji, kiedy każdy ich dzień, od rana do wieczora, jest poukładany według cudzego wyobrażenia o tym, jak powinien wyglądać? Jeżeli twoją uwagą nieustannie zarządzają inni ludzie, jak może się ona rozwijać? Skąd masz wiedzieć co lubisz, co cię fascynuje, czego się wystrzegać, skoro ktoś inny wszystko już za ciebie zaplanował?
Zanim po raz kolejny podniesiesz na dziecko głos lub każesz mu coś zrobić, argumentując to bezsilnym „bo tak”, „bo ja tak każę”, sprawdź czy w twojej szafie nie wisi szary uniform, który zakupiłeś na takie okazje, mimo że nie lubisz szarości.