„Jeśli wydobędziesz na wierzch, co jest w tobie, wówczas to, co wydobędziesz cię ocali.
Jeśli nie wydobędziesz tego, co jest w tobie, wówczas to, czego nie wydobędziesz, cię uśmierci.”
(Koptyjski apokryf, cyt. za E. Carrère „Królestwo”)
Gniew jako impuls do przebudzenia.
Od dziecka towarzyszyło mi silne poczucie niezgody na niesprawiedliwość. Patrzyłam na świat i widziałam coś, czego dorośli nie chcieli dostrzec – pęknięcia, rysy, które próbowali zasłonić słowami „tak już jest” lub „życie nie jest sprawiedliwe”. Ale ja nie chciałam się z tym godzić.
Z czasem nauczyłam się, że ten gniew, który we mnie narastał – bunt wobec krzywdy, ignorancji, pogardy – miał więcej niż jedno oblicze. I choć był trudny, był też… prawdziwy. Autentyczny. Jak każda emocja, był informacją. Wołaniem. Lustrem.
Kiedy gniew zaczyna mówić prawdę.
Zrozumiałam, że gniew nie zawsze wybucha z powodu tego, co dzieje się „na zewnątrz”. Często jest odpowiedzią na coś niewypowiedzianego w nas samych. Na tłumione potrzeby. Na niewypowiedziane „nie”. Na nierealistyczne oczekiwania wobec innych – i wobec siebie.
David R. Hawkins zauważył:
„Gniew zabija osobę, która go odczuwa, a nie rzekomego wroga.”
Czyż nie jest tak, że najczęściej cierpimy nie dlatego, że ktoś nas zawiódł, ale dlatego, że my sami nie umiemy odpuścić?
Z ofiary w osobę sprawczą – kiedy emocje uczą?
Długo nosiłam w sobie różne odcienie gniewu – od cichej niechęci po wewnętrzne burze. Ale przyszedł moment, w którym musiałam podjąć decyzję: albo wezmę odpowiedzialność za to, co czuję, albo pozwolę, by to uczucie powoli mnie wyniszczało.
To była trudna droga. Najpierw – uznanie gniewu. Potem – rezygnacja z roli ofiary. Następnie – zmiana perspektywy: zamiast poświęcenia – obdarowywanie. I na końcu – wdzięczność.
Nie taka deklaratywna, ale ta najprostsza, codzienna. Ta, która zmienia sposób patrzenia na siebie i innych.
Kiedy ostatnio powiedzieliście komuś, że jesteście wdzięczni?
Za to, że zrobił zakupy.
Za to, że przytulił.
Za to, że po prostu jest?
Drabina świadomości – krok po kroku.
To, co nas podnosi, nie dzieje się nagle. To małe gesty: uśmiech, dobre słowo, łagodna obecność. To momenty, w których wybieramy życzliwość zamiast sarkazmu, wsparcie zamiast osądu. To rezygnacja z potrzeby „bycia tym, który ma rację” – na rzecz bycia tym, który potrafi kochać.
Z czasem zauważyłam, że im więcej w moim życiu wdzięczności – tym mniej miejsca na gniew. Że łzy mogą być nie tylko wyrazem bólu, ale i oczyszczenia, wzruszenia, ulgi. Jak pisał William Paul Young:
„Łzy mogą być uzdrawiającymi wodami i strumieniem radości.”
Zatrzymaj się na chwilę… i wejdź szczebel wyżej.
Jeśli ten tekst poruszył w Tobie coś ważnego – nie zatrzymuj się tylko na lekturze bloga. Idź dalej. Pracuj ze sobą, czytaj, słuchaj, obserwuj. Każdy z tych kroków to kolejny szczebel na drabinie świadomości.
🔹 Polecam Ci moje książki, w których jeszcze głębiej poruszam temat gniewu, zranień i wewnętrznej transformacji:
-
„Dziewczynka skacząca na skakance” – powieść o kobiecie, która wychodzi z toksycznej, przemocowej relacji..
-
„Artysta zmartwychwstały” – powieść o mężczyźnie, który odradza się po emocjonalnej śmierci i o jego powrocie do pasji życia.
-
„Umarłam dla ciebie. Nareszcie.” – tomik poezji o granicach, rozstaniach i przebudzeniu do własnej prawdy.
🔹 Obserwuj mnie na Instagramie @renatadiakow, gdzie dzielę się codzienną dawką refleksji, fragmentami książek i słowami, które dotykają głębiej niż powierzchowna motywacja.
🔹 Posłuchaj mojego podcastu „Książki ze wskazówkami”, dostępnego na:
YouTube | Spotify | Spreaker
To przestrzeń, gdzie literatura łączy się z życiem. Gdzie słowa stają się narzędziem zmiany.
✨ A teraz… napisz w komentarzu lub po prostu pomyśl: co dziś jest Twoim najważniejszym krokiem na tej drabinie świadomości?
Każda odpowiedź, nawet cicha, jest już ruchem ku górze.
Z wdzięcznością, że jesteś,
Renata Diaków