
„Znajduję” czy „Znalazłem”? O dwóch stronach kobiecości i męskości
Czy zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego relacja między kobietą a mężczyzną tak często wymyka się prostym definicjom? Dlaczego raz jesteśmy dla siebie błogosławieństwem, a innym razem – przekleństwem? Ten wpis jest właśnie o tym – o napięciach i pięknie, jakie kryje się w spotkaniu dwóch różnych światów.
Jakie pytanie naprawdę zadajemy po ślubie?
W żydowskich jesziwach młodzi mężczyźni pytali pana młodego po nocy poślubnej: „Znajdujesz?” czy „Znalazłeś?” Nie chodziło o gramatykę. Pytanie to odnosiło się do dwóch fragmentów biblijnych – jednego z Księgi Koheleta („I znajduję, iż niewiasta gorsza jest niźli śmierć”), a drugiego z Księgi Przysłów („Kto znalazł żonę – dobro znalazł i zyskał łaskę u Pana”).
To pytanie mówiło wszystko. Czy kobieta stała się źródłem światła i wsparcia, czy może bólu i rozczarowania?
Kobieta – błogosławieństwo czy przekleństwo?
Z tej opowieści wyłania się prosty wniosek – kobieta może być dla mężczyzny zarówno darem, jak i wyzwaniem. Ale czy to naprawdę zależy tylko od niej?
Wydaje się, że to nie tyle kobieta „jest” dobra czy zła, ile raczej to relacja traci harmonię, kiedy zabraknie równowagi, troski i zrozumienia. Przekleństwo i błogosławieństwo to nie przeciwieństwa – to dwa bieguny tej samej energii.
Rany, które nosimy.
Mężczyzna nosi ranę – tę po utracie żebra, z którego powstała kobieta. Kobieta również nosi ranę – ranę pragnienia i zapomnienia. Jak pisał Nikos Kazantzakis: „Wszystkie rany się goją, ale ta… nigdy się nie goi. Nawet jeśli kobieta ma osiemdziesiąt lat.”
Ta rana budzi się, gdy kobieta przestaje być widziana, kochana, dotykana z czułością. Gdy mężczyzna, który ją pragnął, odwraca wzrok.
Mężczyźni kochają wojnę. Kobiety kochają relacje.
John Fowles napisał: „Mężczyźni uwielbiają wojnę, ponieważ podczas wojny mogą udawać ludzi serio.” Mężczyzna postrzega świat jako zbiór rzeczy. Kobieta – jako system relacji. To zupełnie inny sposób istnienia. I to właśnie z tej różnicy rodzi się napięcie.
Dla kobiety wojna jest absurdem. Dla mężczyzny bywa formą tożsamości. Ale czy naprawdę musi tak być?
Klucz nie leży w równości. Klucz leży w trosce.
Amos Oz zauważył, że „równość jest sprzeczna z naturą człowieka, bo ludzie nie urodzili się równi, lecz różni.” Nie potrzebujemy być tacy sami, żeby się kochać. Potrzebujemy się widzieć. I troszczyć.
Jak trafnie podsumował to Charles Bukowski: „Nie rywalizacja, ale wzajemna troska jest jedynym sposobem do osiągnięcia stanu równości.”
Bo kobieta i mężczyzna – to najpierw człowiek.
Nie znajdziesz gotowej recepty na udaną relację. Ale możesz wybrać troskę zamiast osądu. Możesz wybrać ciekawość zamiast walki. I w tym właśnie, powoli, zaczyna się prawdziwa bliskość.
Chcesz głębiej wejść w temat relacji, kobiecości i rozwoju?
Zajrzyj do zakładki Książki – znajdziesz tam słowa, które prowadzą do wewnętrznego zrozumienia.