Drabina świadomości.

 

„Jeśli wydobędziesz na wierzch, co jest w tobie,

wówczas to, co wydobędziesz cię ocali.

Jeśli nie wydobędziesz tego, co jest w tobie, wówczas to,

czego nie wydobędziesz, cię uśmierci.”

 

Koptyjski apokryf II E. Carrere „Królestwo”

 

      Od dziecka odczuwałam gniew wobec zła. Ów rodzaj braku zgody na niesprawiedliwość tego świata. Nie chciałam się z nią układać, z tą niesprawiedliwością. Nie było we mnie zgody na to, by sprawy miały się tak jak się mają. Chciałam, żeby były takie, jakie być powinny. Coraz wyraźniej dostrzegałam rozdźwięk między tym, co widziałam, a tym, co mówili mi dorośli. To podsycało we mnie upartą nieufność w stosunku do ludzi, którzy wszystko wiedzą najlepiej i nieufność do praw, którym brak pogłębionej refleksji. 

Obserwując możnych tego świata, tych, którym się w życiu powiodło, którzy zwykli mierzyć wszystkich ludzi tą samą miarą, zauważyłam, że wielu z nich potrafi coś, czego ja nigdy nie umiałabym zrobić- deptać ludzką godność. Jakże łatwo przychodzi niektórym osądzanie, ocenianie, etykietowanie tych, wobec których czują wyższość. Tylko z tego powodu, że przez chwilę piastują jakieś stanowisko, że przez chwilę stoją wyżej w hierarchii społecznej, tylko dlatego… Dlaczego patrząc na drugiego człowieka nie umieją poczuć ciężaru jego życia? Nie potrafią dostrzec bagażu jego cierpień tych wyjawionych i tych przemilczanych? Wystarczy przecież spojrzeć na jego ramiona, na lekko przygarbioną sylwetkę, na ścieżki zmarszczek na twarzy. Wystarczy spojrzeć w oczy, by dostrzec nie tylko całe to cierpienie, ale zobaczyć w nim bezbronne dziecko, które nadal ma w sobie ukryte głęboko pod nadmiarem trosk.

Gniew ma różne oblicza. Możemy czuć do kogoś tylko niechęć, ale możemy też pragnąć zemsty. Zamiast zrozumienia możemy otrzymać podszyte sarkazmem uwagi, pogardę, irytację, oburzenie. Zamiast pomocnej dłoni możemy otrzymać gwałtowność, złość, nieustępliwość.

Wszystkie te odcienie gniewu nosiłam w sobie przez wiele lat. Do momentu aż zrozumiałam, że moim obowiązkiem jest przyjąć odpowiedzialność  za ten gniew. Wtedy pojawiły się łzy, dużo łez. Jak pisał Eric Emmanuel Schmitt „(…) łzy bywają pierwszymi słowami prawdy.” Potem przyszło zrozumienie, że to nie świat zewnętrzny jest źródłem gniewu, ale to, co nosimy w sobie i nie chcemy, bądź nie umiemy wydobyć tego na wierzch. Tym czymś może być duma, jej aspekt zwany próżnością lub inny – zwany samopoświęceniem. Kiedyś nie rozumiałam, że „To, czego chcemy, pragniemy i czego się domagamy od innych osób, odczuwają one jako presję. Dlatego też będą się nieświadomie temu opierać.” -pisał David R. Hawkins. Komu nie przydarzyło się poczuć gniewu w relacji zawodowej, czy w relacji z bliską osobą? Komu nie przebiegła przez głowę myśl: „Daj mi, czego chcę, bo inaczej ukarzę ciebie (choć tak naprawdę siebie) dąsami, fochami, rozgoryczeniem.”? Czy istnieją sposoby, aby poradzić sobie z własnym gniewem? Jak można wejść o szczebel wyżej na drabinie świadomości? Odwołując się do cytatu z dzieła Carrere’a mogę na potwierdzenie przytoczyć inny cytat z książki Davida Hawkins’a: „Gniew zabija osobę, która go odczuwa, a nie rzekomego wroga.” Kto nie lubi myśleć jak bardzo ma rację w danej sytuacji? Kto nie lubi myśleć jak złe są inne osoby? Czerpiemy z tego chwilową, tanią satysfakcję. Jednak ceną, którą płacimy za chronicznie odczuwany gniew są choroby, a nawet przedwczesna śmierć. Czy warto płacić aż tak wysoką cenę za chwilę poczucia się lepszym od innych? Za postawienie siebie  w opozycji do tych, których uważamy za złych?

Najpierw uznałam, że jestem przepełniona gniewem. To było najtrudniejsze. Potem przestałam użalać się nad sobą, co też nie było łatwe, ponieważ wiązało się z rezygnacją z gratyfikacji płynącej z bycia w roli ofiary. Następnie zmieniło się moje postrzeganie tego, co robiłam dla innych z poświęcenia na obdarowywanie. I wreszcie docenianie siebie i innych. Pozornie takie proste, ale kiedy ostatnio powiedzieliście drugiemu człowiekowi, że jesteście mu wdzięczni za to, że jest dla was miły, że czeka na was z obiadem, że zrobił zakupy, że zorganizował weekendowy wyjazd, że rozpalił w piecu, że pojechał do szkoły po dzieci, że naprawił kapiący kran…, że po prostu jest?

Wdzięczność jest alternatywą dla gniewu. W miarę jak uczyłam się pomagać innym i przyjmować pomoc od ludzi gniew topniał jak marcowy śnieg. Jego miejsce wypełniało uczucie wdzięczności, czasem aż do wzruszenia, czasem aż do łez, a one, jak pisał William Paul Yuong „ (…) mogą być uzdrawiającymi wodami i strumieniem radości. Czasami są najlepszymi słowami jakie potrafi wypowiedzieć serce.”

Z wdzięcznością, że poświęcacie Państwo swój czas, aby czytać napisane przeze mnie teksty.

Renata Diaków